Po Vinitaly

Pięć zmysłów w jednej ręce
 

Targi wina VINITALY właśnie dobiegły końca kilka godzin temu, a ja jestem w domu i próbuję uporządkować moje notatki. Każdego roku powtarza się ta sama historia: mam problem, żeby przeczytać, co napisałem. Wiem, co teraz myślisz: „pisałeś tak niewyraźnie, bo byłeś kompletnie pijany”. C’mon, jeśli chcesz właściwie przetestować 50 różnych win w 8 godzin, niestety musisz wypluwać większość, uwierz mi.


Muszę przyznać, że niektóre połykałem, nie mogłem się oprzeć, ale to nie jest powodem, dlaczego pisałem tak niewyraźnie. Powód jest taki, że  próbowanie wina na targach wina to doświadczenie angażujące pięć zmysłów.


Oczy oglądają kieliszek i kolor wina, nos doświadcza zapachu, język smakuje wino, ale też zapewnia  wrażenia dotykowe. A uszy? Słucham tego, co opowiada producent. Pięć zmysłów, pięć odczuć, pięć rzeczy do zapisania i tylko jedna ręka. W konsekwencji  mój notatnik wygląda jak pełen recept pisanych przez zabieganego lekarza na izbie przyjęć.


Próbowałem już różnych technik. Próbowałem zapisywać liczbowo zamiast słownie, oceniając wina, podobnie jak somelierzy, ale było to takie jałowe i miałem obawę, że policja będzie mnie podejrzewać, że biorę udział w  potajemnych zakładach. Próbowałem zastąpić słowa symbolami, ale to było jeszcze gorsze, bo wyglądało jak hieroglify, dość śmiesznie, a bez kamienia z Rosetty bardzo trudne do zrozumienia.


Najlepszą metodą dla mnie jest wybranie się na targi ze przyjaciółmi, którym ufam, jeśli chodzi o znajomość wina, 
i czytanie również ich notatek. Jedno słowo tu, jedno tam i notatki nabierają sensu.
A jeżeli oni pisali jeszcze mniej wyraźnie? Przynajmniej spędzisz miło dzień z przyjaciółmi!